Ten tekst dedykuję wszystkim kobietom, które piszą do mnie pełne żalu, smutku i złości. Zdołowane, a nawet zdruzgotane wiadomością, że ich eks ułożył sobie życie – ożenił się lub urodziło mu się dziecko. A one, mimo płynącego czasu, ciągle są same, zadając sobie pytanie, dlaczego jemu się udało, a im nie. Jak same o sobie piszą, są atrakcyjne, zadbane, mądre, realizują się zawodowo. Nie sądzę, żeby były w sobie zadufane lub miały zbyt wysokie mniemanie o sobie. Raczej racjonalnie podchodzą do życia i realnie oceniają siebie. Na ogół winą za to, że są same, obarczają „rynek matrymonialny”. Mówią, że ciężko im znaleźć odpowiedniego kandydata na partnera, bo mają „jakieś” oczekiwania – choć ich zdaniem niezbyt wygórowane – a mężczyzn, którzy je spełniają, nie ma lub nie mogą ich spotkać. I przychodzi taki moment, że konfrontują się z tym, że ich eks-partnerzy, którzy byli dla nich ważni, żenią się lub znajdują sobie nowe partnerki, rodzą im się dzieci. Dlaczego zatem, mimo upływu wielu lat, ta świadomość, że on poukładał sobie życie, a ja jeszcze nie, tak bardzo boli? Cały artykuł można przeczytać tutaj.