Znam kilka bardzo atrakcyjnych singielek dwudziesto-, trzydziesto- i czterdziestoletnich. Wszystkie dobrze sobie radzą zawodowo, mają fajnie urządzone życie, wydawałoby się, że mają wszystko… Łączy je jedno – nie wierzą już w to, że spotkają prawdziwą miłość i ułożą sobie prywatne życie. – To naprawdę są fajne dziewczyny, zaradne życiowo, które są „ogarnięte” – jak mówi jedna z nich – I nie są „księżniczkami” – jak mówi druga. Wiele rzeczy muszą robić same, bo nie ma kto im pomóc, czy ich w tym wyręczyć. Wydaje się, że mają fajnie zaplanowane życie, wszystko pod kontrolą, tylko nie życie prywatne. Tu nie można mówić o kontroli, bo strzała Amora jest nieprzewidywalna, nie można zaplanować, kiedy trafi w serce, kiedy na naszej drodze stanie odpowiednia osoba, z którą stworzymy udany związek. Mają zaplanowane kariery, popłacone rachunki, kredyty pod kontrolą, ale nie wierzą już w to, że spotkają na swojej drodze odpowiedniego mężczyznę. Dlaczego? Mam wrażenie, że ciągle słyszymy te same odpowiedzi. Jedną z nich jest: „bo nie ma fajnych facetów, a ci, którzy są, są już zajęci”. Cały artykuł można przeczytać tutaj.